Za nami jedenasty sezon ESL Pro League, który był inny, niż planowano. Nie poznaliśmy jednego mistrza, ponieważ jest ich…dwóch.
Odwet za poprzedni sezon
Szczęśliwie dla Mousesports, a tym bardziej dla fnatic, skład finału był ten sam co w poprzednim sezonie EPL. Na jesieni lepsze okazały się „myszy”, jednak tym razem zwycięsko wyszło fnatic. Pięciomapowy pojedynek padł łupem Szwedów, dzięki czemu na swoje konto zainkasowali 110 000$. Niebywałe jest to, jak długo trzon fnatic w postaci trójki flusha-JW-Krimz utrzymuje się w czołówce. W ostatnich miesiącach, a nawet i latach brakuje im przede wszystkim stabilności. Pojawiają się przebłyski, gdy wygrywają turniej dla zespołów ze światowej czołówki, by na kolejnym nie dojść do fazy play-off. Jak będzie tym razem? Ilość zespołów walczących o fotel lidera rankingu HLTV jest coraz dłuższa, co może przeszkodzić Szwedom w podtrzymaniu dobrych występów.
fot. ESL | Helena Kristiansson
Brak sukcesu Astralis
Kolejny turniej, kolejny brak zwycięstwa, do którego Duńczycy przyzwyczaili nas w ostatnich dwóch latach. Okej, trzecie miejsce w tak dużej i silnej lidze jest bardzo dobrym osiągnięciem, tym bardziej że do awansu do finału zabrakło niewiele. Zupełnie inaczej mogłyby potoczyć się rozgrywki, gdyby były one rozgrywane w swojej podstawowej formie – podczas turnieju LAN. Duńczycy są piekielnie mocni podczas starć offline, lecz warunki są dla wszystkich takie same i nie mogą oni usprawiedliwiać swojego występu zmianą systemu rozgrywek jedenastego sezonu EPL.
Halo, G2?
Po obiecującym występie podczas IEM Katowice oczekiwania były wyższe niż końcowy wynik. Obecności G2 w finale IEM Katowice mało kto się spodziewał. Tak samo, jak odpadnięcia z ESL Pro League już po pierwszej fazie. Fakt, faktem KennyS i spółka trafili do grupy śmierci, a o awansie do kolejnej fazy decydował bilans rund, który był bezlitosny dla francusko-serbskiej formacji. Można to uznać za wypadek przy pracy i wyjątkowo duży niefart, lecz nie zmienia to faktu, że wielu kibiców musiało obejść się smakiem.
fot. ESL | Helena Kristiansson
Brak jednoznacznego mistrza
W obecnym sezonie format rozgrywek ulegał zmianie dwukrotnie. Początkowo rozgrywki miały być przeprowadzone na LAN-ie bez podziału na regiony. Sytuacja na świecie zmusiła organizatorów to podjęcia decyzji o przeniesienie rozgrywek do sieci. Co za tym idzie, 11. sezon EPL został podzielony na 2 regiony: Europę i Amerykę Północną. W Europie najlepsze okazało się fnatic, a za oceanem zwyciężyło Liquid.
Dziwny był to sezon. Chaotyczny, bez mistrza. Mam jedno marzenie, oby kolejne sezony poszły po myśli organizatorów, a wtedy wszyscy będziemy zadowoleni. ESL zrobiło wszystko by zmienić system rozgrywek na taki, by nie zagrażał zdrowiu zawodników, a nam zapewnił rozrywkę na najwyższym poziomie. Chwała im za to!