Post thumbnail

 

Przed nami zwieńczenie zmagań podczas tegorocznego MSI! Jest to nie lada finał, gdyż towarzyszy mu wiele wątków. Niektóre z nich postaramy się wam przybliżyć.

Zachód powraca.
Pierwszy raz od 2011 roku, kiedy to Fnatic z Maciejem „Shusheiem” Ratuszniakiem w składzie wygrało mistrzostwa świata, będziemy świadkami triumfu zachodniej drużyny podczas tak prestiżowego turnieju. Dodatkowo trzeba zaznaczyć, że osiem lat temu Koreańczycy nie mieli nawet dedykowanego serwera, a gra stawiała dopiero pierwsze kroki. Przez kolejne lata to Chiny i Korea Południowa dominowały międzynarodową scenę.

Caps i Jensen.
Po świetnym sezonie we Fnatic, Caps postanowił przenieść się do G2 Esports pomimo tego że wraz z Rekklesem i spółką dostali się do finału Mistrzostw Świata. Dodatkowo w G2 również zaplanowano nie lada roszady. Po zakończeniu Mistrzostw Świata mało kto spodziewał się aż tak radykalnych zmian. Caps zmienił Perkza na środkowej alejce, a Chorwat wraz z Mikyx’em zmienił Wadida i Hjarnana na bocie. Wielu fanów nie wiedziało co myśleć o takich zmianach ale dziś już wiemy, że były to przemyślane decyzje. 

Jensem opuścił Cloud9 w podobnych okolicznościach. Po pokonaniu Afreeca Freecs w ćwierćfinale MŚ, Cloud9 uległo wcześniej wspomnianemu Fnatic w półfinale. Awans do półfinału uznawano za spore osiągniecie i mało kto spodziewał się zmian w zespole. Te jednak nastąpiły i Jensen zastąpił Pobeltera w Team Liquid, które zmagania podczas Mistrzostw Świata skończyło podczas fazy grupowej z bilansem 3-3. Jensem miał nadać świeżości drużynie i zapewnić jeszcze lepsze wyniki. Dziś wiemy, że plan wypalił i Liquid staje przed historyczną szansą. 

Obaj zawodnicy po zmianach barw wygrali regionalne ligi, a teraz będą chcieli udowodnić swoją wartość poprzez wygranie międzynarodowego turnieju. 

Odwieczna rywalizacja.
Żadnemu fanowi League of Legends nie jest obce stwierdzenie „EU>NA” lub „NA>EU”. Kibice z obu regionów od zawsze za punkt honoru obierali sobie wygraną przeciwko zespołom z przeciwnego kontynentu. Nie inaczej jest teraz i każdy kibic będzie jeszcze bardziej wspierał swoją ulubioną drużynę. Dodatkowa presja na barkach zawodników może wynieść ich na wyżyny możliwości ale również może wpłynąć destrukcyjnie na psychikę graczy. Miejmy nadzieję, że oba zespoły zachowają zimną krew i jutro będziemy świadkami pięknej historii. 

Starcie G2 Esports z Team Liquid zaplanowane jest na godzinę 9:00, a poprzedzi je ceremonia otwarcia Wielkiego Finału Mid-Season Invitational 2019! Polską transmisje z meczu możecie obejrzeć na kanale Polsat Games, natomiast angielską na oficjalnym kanale Riot Games. 

fot. Riot Games