Post thumbnail

Chińscy fani chyba jeszcze długo dziś nie zasną, a to wszystko za sprawą jednego, małego i teoretycznie średniego zespołu, jakim do tej pory było Invictus Gaming. Do tej pory, bo właśnie ta ekipa została nowym mistrzem świata w League of Legends!

Wszyscy wierzyliśmy, że te mistrzostwa będą takie, jak w poprzednich latach – koreańskie i chińskie formacje bez przeszkód zmiażdżą te Amerykańskie i Europejskie, a wielki finał zapewne wygra zespół pokroju Gen.G czy Kt Rolster, podtrzymując tym samym dominację Korei na światowej scenie.

Jednak już w fazie grupowej zaczęło dziać się coś, czego nikt się nie spodziewał. Koreańskie formacje poległy z kretesem, faworyci zostali zmiażdżeni przez zespoły Europejskie i Amerykańskie, a ostatnim obrońcą honoru wschodu zostało Invictus Gaming, które w czasie rozgrywek LPL nie dawało oznak, że może to być przyszły mistrz świata.

Dla nas, europejczyków na pewno wynik finału nie jest taki, jaki byśmy sobie życzyli. Wierzyliśmy, że genialna dyspozycja Fnatic przyczyni się, że po tak wielu latach Europa znowu zdobędzie koronę. Rzeczywistość jednak była inna i koniec-końców, Fnatic zostało samo zmiażdżone przez właśnie reprezentantów LPL.

Pierwsza gra od początku nie układała się dobrze dla Fnatic, nie najlepszy wybór bohaterów sprawił, że Rookie i spółka dominowali od pierwszych minut. IG prezentowało bardzo dobrą grę drużynową, co więcej każdy z graczy był w świetnej dyspozycji, co pokazywali, wygrywając na każdej z poszczególnych alei. To wszystko sprawiło, że Fnatic było bezradne i ostatecznie musiało uznać wyższość swojego rywala.

Druga gra była niemalże identyczna, pomimo zmiany kompozycji Fnatic, inicjatywa wciąż była po stronie IG. Niestety ta gra została stracona wskutek tragicznej, pełnej błędów gry Bwipo, który oddał na samym początku aż sześć zabójstw przeciwnej drużynie. To zapewniło tak olbrzymi zastrzyk gotówki dla zawodników z LPL, że z jeszcze większą łatwością mogli oni gnębić Fnatic, aż do momentu wysadzenia ich Nexusa.

Sytuacja zmieniła się w trzeciej grze. Do gry wszedł SoAZ, zmianie uległa także kompletnie kompozycja Fnatic i.. dało to początkowo dobry rezultat. Fnatic we wczesnej fazie gry prowadziło. Wreszcie europejska formacja nawiązała walkę z rywalem. Niestety im gra trwała dłużej tym Invictus Gaming stawało się coraz silniejsze, a Fnatic mogło jedynie uciekać, przed niemalże perfekcyjną, zsynchronizowaną grą swojego rywala.

Tym samym to Invictus Gaming zapewniło sobie tytuł mistrzowski, a także udowodniło światu, że wreszcie po wielu latach region Chin stał się tym najlepszym. Natomiast kibicom z europu może pozostać niedosyt. No cóż, może za rok się uda, kto wie?

fot. Riot Games