Wczoraj, po godzinie 22:00 Virtus.Pro w końcu mogło rozegrać swoje drugie spotkanie w ramach drugiej fazy rozgrywek FACEIT Major London. Niestety po raz kolejny polscy zawodnicy zawiedli i ponieśli dotkliwą klęskę w starciu z OpTic Gaming.
OpTic Gaming 16:13 (11:4, 5:9) Virtus.Pro
Na mapę tego spotkania został wybrany Mirage, który nie oszukujmy się – nie jest najlepszą mapą dla polaków. W ostatnich miesiącach Polacy potrafili przegrać na tej mapie z zespołami z najniższej półki, więc nie trudno było przewidzieć, co mogło się tu wydarzyć.
Moje domysły potwierdził początek spotkania, gdzie OpTic grające po stronie broniącej… kompletnie zmiażdżyło Virtus.Pro. NEO i spółka nie potrafili wykonać dobrego, solidnego ataku na jeden z obiektów znajdujących się na mapie. Widać było zgrzyty w komunikacji, co przyniosło bardzo chaotyczną grę. To wykorzystało OpTic, które pierwszą połowę zakończyło wynikiem 11:4.
Po zmianie stron czekała nas niespodzianka – Virtus.Pro zaczęło odrabiać straty, w pewnym momencie nawet mogło dojść do całkiem ciekawego powrotu polaków. Niestety – tutaj pojawił się kolejne błędy, które wręcz perfekcyjnie wykorzystywało OpTic. Ostatecznie po dość zaciętej walce Friberg i spółka wyszarpali piątą runde, które zapewniła im zwycięstwo w tym spotkaniu.
Porażka z OpTic oznacza, że Virtus.Pro znajduje się w najgorszym możliwym położeniu… nad krawędzią. W przypadku porażki w dzisiejszym spotkaniu, polski zespół zakończy swoją przygodę z londyńskim Majorem, tym samym tracąc miejsce na następnej imprezie tego formatu.
Co więcej, odpadnięcie Virtus.pro z turnieju po trzech porażkach oznaczać będzie, że jest to najgorszy z zespołów, jaki pojawił się w Londynie – ktoś jest zdziwiony?
fot. StarLadder