Post thumbnail

Po dniu otwarcia chyba wszyscy zdążyli się już otrząsnąć. Pierwsze punkty zgarnęły ekipy Tyranozaurów z Wojskowej Akademii Technicznej oraz Tytanów z Politechniki Łódzkiej. Wczoraj zaś byliśmy świadkami starcia w grupach C i D:

Jak zakończyły się spotkania?

Lwy vs AGHenci – 1 do 2

Tajemnicą poliszynela jest to, że ekipa Lwów na papierze ma najsilniejszy skład w Lidze Akademickiej. Włączając w to Karola „Konektiva” Wojciechowskiego, który jest członkiem Mad Lions E.C. w hiszpańskiej lidze League of Legends.

Jednak po drugiej stronie stanęła również bardzo silna ekipa AGHentów, których trenerem jest Maciej „Ikantek” Żądło, były trener Team Kinguin Academy. Warto zaznaczyć, jedyny oficjalnie zgłoszony trener w sezonie 1.

Byliśmy świadkami całkiem wyrównanego widowiska. Oba zespoły badały umiejętności rywali, ale to Lwy zdecydowanie wysunęły się na prowadzenie. Tym samym zgarnęli pierwszą wygraną, dzięki uporczywości oraz wytrwałości.

W drugiej rundzie Lwy od początku postawiły na szybką akcję. AGHenci byli jednak przygotowani na ich dynamikę. Przyjęli przeciwników na otwartym polu, a nawet skradli Barona. Nie pozostało zatem nic innego, jak wykończyć przeciwnika. Druga mapa zaserwowała nam zatem remis.

Trzecie i decydujące spotkanie. Jak możecie się domyślać, było gorąco. Oba zespoły szarpały się o każde zabójstwo. Lwy z czasem wysunęły się jednak na prowadzenie i wiele wskazywało na to, że to one wyjdą ze spotkania jako zwycięzcy. Nieudana walka o Barona przekreśliła jednak ich nadzieje na wygraną. Po zaciekłej bitwie, ekipa AGHentów wkroczyła do Nexusa rywali i zaanonsowała swoje zwycięstwo.


Inżynierzy vs Kwantowy Potencjał – 2 do 0

W drugim spotkaniu zmierzyli się reprezentanci Politechniki Rzeszowskiej i Wrocławskiej. Inżynierzy pod przywództwem Adama Howańca zebrali bardzo mocny team, który składa się z doświadczonych graczy obytych z turniejami i zawodami.

Na przeciwko stanęła drużyna Patryka Fiejdasza, która wywalczyła sobie slot w Lidze Akademickiej podczas kwalifikacji i choć na papierze rangi poszczególnych zawodników nie wyglądają tak imponująco, to wiemy, że możemy liczyć na zaciekłe starcie i walkę do samego końca.

Niestety, w tym przypadku byliśmy świadkami bardzo jednostronnego pojedynku. Tak w zasadzie to nie ma się o czym rozpisywać. Inżynierzy byli zwyczajnie lepsi pod każdym względem od Kwantowego Potencjału. Już sam ranking zawodników pokazywał przepaść w umiejętnościach. Niemniej słabsza drużyna walczyła do końca i cały czas starała się udowodnić swój potencjał. To nie był ich szczęśliwy dzień. Inżynierzy z marszu wygrali dwie mapy.