Post thumbnail

Wczorajszym wieczorem rozpoczęliśmy drugi tydzień rozgrywek w ramach letniego splitu EU LCS 2018. Podobnie jak miało to miejsce w pierwszym tygodniu na widzów czekała nie lada niespodzianka w postaci wielu emocjonujących spotkań. Dlatego też zapraszamy na nasze małe podsumowanie pierwszego dnia.

Unicorns of Love 1:0 Giants Gaming

Nasze podsumowanie rozpoczynamy od pojedynku „jednorożców” z „gigantami”. W spotkaniu tym nie dawano większych szans UoL, bo do tej pory to Giants pokazywało się z lepszej strony i wszystko wskazywało na to, że i w tym spotkaniu się to nie zmieni. Jednak o dziwo tak się nie stało i to właśnie Unocorns of Love radziło sobie w tym spotkaniu lepiej.

Wczesna faza gry była etapem dominacji UoL, jednak gdy nastał mid-game, to Gaints dało o sobie znać, w znaczący sposób kontrując UoL i ich próby przejęcia kontroli nad mapą. Zwieńczeniem tej batalii było „spotkanie” obu formacji pod Baronem, gdzie to Giants całkowicie zmiażdżyło graczy UoL, Ci jednak się nie poddali i błyskawicznie po odrodzeniu wrócili pod stwora, gdzie dżungler UoL zdołał go przejąć i to ostatecznie zapewniło jego drużynie zwycięstwo.

ROCCAT 1:0 Team VItality

Kolejną niespodzianką było spotkanie ROCCAT z Vitality. Formacja Jakuba „Jactrolla” Skurzyńskiego była faworytem w tym spotkaniu, ba — mówiono, że będzie to rzeź niewiniątek i ROCCAT długo nie zapomni tego pojedynku. Rzeczywiście tak będzie – ROCCAT zdecydowanie przez resztę tego weekendu będzie żyło tym zwycięstwem.

Pojedynek ten był stosunkowo wyrównany, choć w najważniejszych momentach to ROCCAT pokazywało klasę, przeprowadzając bardzo sprytne zagrania, na które Vitality kompletnie nie było przygotowane. ROCCAT posiadało także lepsze makro, co pomimo kilku potknięć pozwalało im pozostać w grze. Ostatecznie o zwycięstwie „niebieskich” przesądziło zabicie trzeciego Barona i szybki szturm na bazę Vitality w okolicy 46 minuty.


ZOBACZ TEŻ: Raport NewZoo: Esport wygenerował ponad 900 milionów dolarów zysku w 2018 roku!


G2 Esports 1:0 FC Schalke 04

Trzecim spotkaniem, jakie oglądaliśmy wczoraj, był pojedynek pomiędzy Marcinem „Jankosem” Jankowskim a Oskarem „VandeRem” Bogdanem. Niestety nie uświadczyliśmy tutaj bratobójczego pojedynku, pełnego emocji, zwrotów akcji i zaskoczeń. Był to zdecydowanie jeden z najsłabszych meczów, jakie wczoraj miały miejsce.

G2 od pierwszych minut pokazywało wyższość nad swoim rywalem, przemyślane kombinację mid-dzungla, bardzo dobra dyspozycja PerkZa oraz Wadida zapewniła formacji Jankosa olbrzymią przewagę. Z czasem Schalke było coraz bardziej bezradne, G2 zgarniało kolejne wieże, a odpowiedzi ze strony ich rywala próżno było szukać. To ostatecznie zaowocowało tym, że praktycznei bez większego wysiłku G2 niczym kombajn po zbożu przejechało się po Schalke i odnotowało swoje trzecie zwycięstwo w letnim splicie.

Fnatic 1:0 H2K Gaming

Przed ostatnie spotkanie również było bardzo rozczarowujące. Zespół Marcina „Selfiego” Wolskiego kompletnie zawiódł swoich kibiców, będąc całkowicie zmiażdżonym przez Fnatic. Warto w tym momencie nadmienić, że w Fnatic w tym spotkaniu nie było czołowego zawodnika – marksmana Rekklesa, którego zastąpił Gabriël „Bwipo” Rau. Również szwedzka ekipa wymieniła w tym spotkaniu toplanera, dając możliwość gry Paulowi „sOAZowi” Boyerowi.

Pomimo tak dużej zmiany w składzie zespołu, H2K było bezradne w obliczu rewelacyjnej gry swojego rywala. Odp pierwszych minut brytyjska ekipa miała problemy z kontrolą mapy, nie potrafiła skutecznie skontrować swojego oponenta, ani w żaden sposób mu zagrozić. Dlatego też bez najmniejszych problemów Fnatic zwyciężyło po niespełna 30 minutach gry.

Misfits Gaming 1:0 Splyce

Ostatnim spotkaniem wczorajszego wieczoru był mecz dwóch zespołów, które w tym sezonie prezentują się wprost wybitnie. Zdecydowanie było to takie spotkanie, jakie chcielibyśmy oglądać, a przynajmniej do czasu. Akcja rozpoczęła się już w drugiej minucie, kiedy to doszło do wymiany uprzejmości, które skutkowała spaleniem kilku flashy.

Natomiast pierwsza krew przelana została chwile póxniej, bo okolicy piątej minuty na konto Misfits. Od tego momentu Misfits budowało swoją przewagę, grali bardzo powoli i ostrożnie, tak aby nie pozwolić sobie na najmniejszy błąd, które mógłby ocalić ich rywala z opresji. Po przejęciu kontroli nad mapą i zabezpieczeniu smoków, a także zniszczeniu większości wież swojego rywala „króliki” ruszyły do ataku, siejąc spustoszenie i wygrywając to spotkanie bez najmniejszych problemów.