Post thumbnail

Za nami pierwszy dzień rozgrywek, kolejnego tygodnia EU LCS 2018 Summer Split. Wczorajszy dzień był bez wątpienia niezwykle emocjonujący dla polskich kibiców, którzy mogli oglądać między innymi starcie FC Schalke 04 z Team ROCCAT.

FC Schalke 04ROCCAT

Właśnie od tego spotkania zaczniemy nasze małe podsumowanie — ekipa Oskara „Vandera” Bogdana stawała do tego spotkania w roli faworyta, który nie powinien mieć większych problemów z pokonaniem ROCCAT. Początkowo rzeczywiście tak było, bo to właśnie zespół polaka dominował pod względem zabójstw, radził sobie lepiej pod względem zniszczonych wież, a także dysponowali znacznie lepszą kontrolą mapy, co pozwalało im dyktować warunki tego spotkania.

Tak było aż do momentu, gdy na mapie pojawił się Nashor, wtedy sytuacja zaczęła się komplikować, bo Team ROCCAT będąc pod presją, postanowił zaryzykować, co też się opłaciło. Dzięki świetnemu zagraniu ze strony Blanca, jego zespół był w stanie zabrać stwora z rąk Schalke, co w znaczący sposób zniwelowało przewagę drużyny Vandera.

Niestety pomimo początkowych sukcesów z czasem ROCCAT osłabło i w zasadzie pogubiło się, co też skutkowało tym, że nie byli w stanie wykorzystać w pełni potencjału wzmocnienie. To natomiast była świetna okazja dla Schalke do powrotu do gry, która oczywiście natychmiast wykorzystali i zdobyli następnego Barona, a także Elder Dragona i bez większych przeszkód ruszyli na bazę ROCCAT, wygrywając 2 minuty później to spotkanie.

G2 EsportsH2K Gaming

Znacznie mniej emocjonującym spotkaniem było starcie pomiędzy G2 Esports, a H2K Gaming. Złośliwi stwierdzili, że było to starcie tygrysa z małym domowym kotkiem. Choć trzeba przyznać, że było w tym wiele racji, szczególnie gdy zobaczyliśmy, jak bardzo słabym zespołem jest H2K.

Oczywiście należy zaznaczyć, że H2K grało w osłabionym składzie — Marcin „Selfie” Wolski z powodu problemów ze zdrowiem musiał opuścić swoją drużynę, dlatego też tymczasowo na jego miejsce wszedł niedoświadczony Larssen.

Jednak przejdźmy do spotkania — tutaj bez zaskoczeń, od początku do końca G2 dominowało nad swoim rywalem, świetna gra Jankosa w dżungli natychmiast zapewniła jego zespołowi prowadzenie. Na pochwałę zasługuje Perkz, który w tym spotkaniu był najważniejszy i wszystko kręciło się wokół niego, co też pozwoliło mu na odważne akcje, które całkowicie miażdżyły raz po razie opór H2K.

Emocje pojawiły się w okolicy 35 minuty, kiedy to H2K miało ponad 10 tysięcy złota przewagi – H2K zwyciężyło wtedy starcie, ratując tym samym swój Nexus, a także ruszyli w stronę Barona, którego cudem uratował Perkz. Inaczej być może H2K odwróciłoby losy tego spotkania, sprawiając niemałą sensację. Na szczęście dla Jankosa i jego drużyny wszystko się ułożyło i kilka minut później Nexus H2K wybuchł zgodnie z pierwotnym planem.

Team VitalityFnatic

Ostatnim spotkaniem wczorajszego wieczoru było starcie Team Vitality oraz Fnatic. Tutaj po raz kolejny błyszczał Mateusz „Kikis” Szkudlarek, który zapewnił swojej drużynie piękne zwycięstwo, a także zdobył kolejny tytuł MVP. Tym samym Kikis ma na swoim knocie trzy tytułu MVP na trzy spoykania, w jakich brał udział — brawo!

Jeżeli chodzi o samo spotkanie, to od początku warunki dyktowało Vitality, które było lepsze pod względem kompozycji, której wisienką na torcie był Trundle, którym grał Kikis. Wybór tego bohatera okazał się strategiczny, dlatego też nie powinien dziwić fakt, że do 20 minuty Vitality miało ponad 8000 złota przewagi, a także znacząco większą ilość zabójstw niż Fnatic.

Ostatecznie to wszystko sprawiło, że po względnie jednostronnym pojedynku Vitality zabezpieczyło kolejne zwycięstwo, które poprawia ich sytuację w klasyfikacji generalnej i coraz bardziej przybliża do odzyskania pozycji lidera, która stracili na rzecz Misfits Gaming.

fot. Riot Games/ LoL Esports