Post thumbnail

Wczoraj był dzień świętowania i nieokiełznanej radości, która wynikała z tego, że oba europejskie zespoły – G2 Esports oraz Team Vitality odnotowały historyczne zwycięstwa, eliminując dwa, piekielne silne zespoły. W tym jeden, który podczas tegorocznych mistrzostw świata walczy o obronę tytułu mistrzowskiego.

Dziś niestety entuzjazmu już nieco mniej, a wszystko za sprawą wczorajszych wyników, jakie odnotowały wspomniane wyżej zespoły. Zaczniemy tym razem od Team Vitality, które uległo zupełnie niespodziewanie… Cloud9.

Cloud9 1:0 Team Vitality

Spotkanie to od początku było zwariowane i pełne emocji – pierwsza krew została przelana w zaledwie czwartej minucie, chwile potem Cloud9 zdobyło drugie zabójstwo, zdobywając znaczącą przewagę w złocie. To jednak nie było problemem dla Kikisa i spółki, bo kilku minut później odpowiedzieli, zdobywając dwa zabójstwa na swoje konto i zrównując stan złota.

Od tego moment obserwowaliśmy zaciętą walkę, w której żadna z drużyn nie było w stanie wyrobić sobie znaczącej przewagi nad rywalem. Dopiero w okolicy 30. minuty sytuacja zaczęła się zmieniać, za sprawą Vitality, które wręcz zmiażdżyło Cloud9, zgarniając ACE'a i Barona.

Po tak fatalnym błędzie wydawało się, że Vitality w zasadzie musi tylko dopełnić formalności, jednak Cloud9 zyskało zupełnie nowe siły i pomimo znaczącej przewagi swojego rywala było w stanie przejmować stopniowo inicjatywę, a następnie zdobyło kontrolę nad mapą, zabezpieczając to np. dwa Prastare Smoki. Z kolei w przeciągu następnych kilku minut „niebiescy" byli już w bazie Vitality, gdzie chwilę później świętowali niebywałe zwycięstwo.

Phong Vu Buffalo 1:0 G2 Esports

Potknięcie zalicza także G2 Esport, które poniosło klęskę w starciu z Phong Vu Buffalo. Niestety trzeba zaznaczyć, że Jankos i jego koledzy chyba za bardzo świętowali przedwczorajsze sukcesy, bo ilość błędów, jakie popełniali było piorunująca.

Tragedia rozpoczęła się już na samym początku, kiedy to błąd popełnił Jankos, oddając swojemu rywalowi pierwszą krew. Dalej było tylko gorzej, bo już po 10. minucie padła pierwsza wieża G2, a różnica w złocie była znacząca. Zaledwie po kolejnych pięciu minutach G2 nie posiadało już zewnętrznych wież, a także nie było w stanie w żadnym stopniu kontrolować mapy.

Nadzieja pojawiła się w okolicy 17. minuty, kiedy to G2 wygrało, dość niespodziewanie walkę drużynową, jednak na nic się ona zdała, bo w następnym starciu G2 zostało kompletnie rozgromione. Po 20. minucie PVB zdobyło Barona i przez następne dziesięć minut prowadziło oblężenie pod bazą G2, wieńcząc to starcie wybuchającym Nexusem G2 w 34. minucie.

Tym samym oba zespoły spadają na trzecie miejsce w swoich grupach, co oznacza, że są po kreską i od dzisiejszych wyników zależeć będzie ich przyszłość. Miejmy nadzieję, że tym razem wszystko pójdzie tak dobrze, jak miało to miejsce podczas pierwszego dnia.

fot. Riot Games/ LoL Esports