Oficjalnie faza Play-In Mistrzostw Świata Worlds 2018 dobiegła końca. Wczorajszy dzień był jednym z najważniejszych dla polskich kibiców. Wszystko za sprawą decydującego starcia dla zespołu Marcina „Jankosa" Jankowskiego, w którym G2 Esports walczyło z Infinity eSports o awans do głównej fazy turnieju.
Trzeba jednak przyznać, że spotkanie to było niezwykle ciekawe. Głównie za sprawą dyspozycji mistrzów LLN, bo Ci prezentowali się z bardzo dobrej strony. Szczególnie na pierwszej mapie, gdzie do środkowej fazy gry wręcz dominowali nad zawodnikami G2. Kłopoty pojawiły się co prawda w późnej fazie rozgrywki, jednak przewaga, jaką Infinity zdobyło na początku pozwoliła im na margines błędu, a w następstwie na zwycięstwo.
Gorzej wyglądała już druga potyczka. Tym razem to Jankos i spółka byli górą, to oni dyktowali warunki tego starcia i bez najmniejszych problemów byli w stanie zmiażdżyć swojego rywala w zaledwie 25. minut, co doprowadziło do wyrównania w serii.
Kolejne emocje pojawiły się w trzeciej grze, gdzie tym razem to Infinity prezentowało się lepiej, wygrywając większość z potyczek. Zespół ten lepiej radził sobie na poszczególnych liniach, jednak atutem G2 był fakt, że to właśnie dzięki rotacją Jankoa, zespół ten wciąż kontrolował mapę. G2 w bardzo udany sposób przeciągnęło grę do późnej fazy rozgrywki, gdzie zrównali się ze swoim rywalem, ostatecznie wygrywając z nim.
Ostatnie starcie również nie zawiodło oglądających. Po raz kolejny obie ekipy szły łeb w łeb, początkowo to G2 prowadziła, natomiast z czasem coraz więcej do powiedzenia miało Infinity, które zaskakiwało swoim stylem gry. W pewnym momencie mistrzowie LLN sięgnęli po Barona, a także wyeliminowali czterech graczy G2, sprawiając, że publika zamarła widząc rychły koniec
G2. Jednak pomimo tych olbrzymich problemów Jankos i spółka wstali z kolan i we wręcz epicki sposób odepchnęli rywala, a następnie zmiażdżyli go w okolicy Barona, wygrywając to spotkanie i zapewniając sobie awans do fazy grupowej.
fot. Riot Games/ LoL Esports