Post thumbnail

Aż ciężko w to uwierzyć – Team Vitality pomimo dwóch zwycięstw podczas wczorajszych zmagań na Mistrzostwach świata Worlds 2018 ostatecznie żegna się z turniejem. Tym samym z tegorocznymi mistrzostwami żegna się aż dwóch polskich zawodników, a na placu boju pozostał tylko jeden – Marcin "Jankos" Jankowski.

Aż trudno uwierzyć, że to już koniec – wszak jeszcze przed południem zdawało się, że wszystko będzie dobrze i Vitality awansuje dalej. Zespół ten zachwycał swoją grą. Reprezentanci starego kontynentu rozpoczęli niedzielne zmagania od kompletnej anihilacji Royal Never Give Up. Kikis i spółka rozegrali to spotkanie wręcz bezbłędnie – doskonała kontrola mapy, świetny wybór bohaterów, a także niemal perfekcyjne marko zapewniło tej formacji zwycięstwo już po nieco ponad 30. minutach gry.

Następnie Team Vitality stanęło do boju z obrońcami tytułu mistrzowskiego, gdzie ponownie Vitality zachwycało. Szczerze mówiąc, to Gen.G nie miało kompletnie nic do powiedzenia w tym spotkaniu. Przegrywali pod każdym względem, grali chaotycznie, widać było braki w komunikacji i ciągłe popełniali błędy, które na tym poziomie nie powinny mieć miejsca. Zwycięstwo Vitality oznaczało, że Gen.G nie obroni mistrzowskiego tytułu, a co więcej – zespół ten kończy swoją przygodę z Worlds 2018.

Niestety tak dobrze nie było już w starciu z Cloud9, gdzie Team Vitality poniosło dotkliwą klęskę. Północno-Amerykańska formacja początkowo miała spore problemy, za sprawą sprytnej akcji Vitality w ich dżungli. Niestety z czasem „niebiescy" zaczęli odrabiać straty, a ich doskonała kontrola mapy i dobra sytuacja na liniach pozwoliły na przejęcie inicjatywy i zagwarantowały zwycięstwo w 34. minucie. Tym samym Cloud9 zapewniło sobie awans do fazy play-off, zajmując finalnie drugie miejsce w grupie B.

Co gorsza, do klęski Vitality przyczyniło się Royal Never Give Up, które w decydującym starciu pokonało Gen.G, tym samym gwarantując sobie pierwsze miejsce w grupie B. Konsekwencją tego było to, że Vitality spadło na trzecie miejsce, co oznaczało ich koniec.

fot. LoL Esports/ Riot Games