To koniec przygody Virtus.Pro na Majorze ELEAGUE Boston 2018. W decydującym starciu o być albo nie być Polacy ponieśli klęskę z Amerykańskim Cloud9 16:7. Jest to trzecia z rzędu klęska ekipy znad Wisły w pierwszym tegorocznym Majorze. Był to kolejny mecz, w którym Polacy zostali całkowicie zdominowani przez swoich przeciwników.
Mecz z Cloud9 był spotkaniem „ostatniej szansy”, przyszłość Polskiej drużyny na Majorze miała rozstrzygnąć się w pojedynku Bo1 na mapie Mirage. Pomimo fatalnej formy Virtusów bardzo duża część Polskich fanów wierzyła w przebudzenie zespołu i zwycięstwo w tym spotkania.
Niestety, już od pierwszych rund Virtusi zostali całkowicie zepchnięci. Cloud9 dzięki bardzo agresywnemu stylowi gry całkowicie zaskakiwało Polaków. Virtusi wyglądali na zagubionych, niepewnych i rozkojarzonych – popełniali masę prostych błędów. Rundy, które Polacy wygrywali w czasie pierwszej połowy, były niekiedy zasługą drobnych błędów Amerykanów lub po prostu chwilowym szczęściem. Potiwerdza to fakt, że w pewnym momencie spotkania Jacky „Stewie2K” Yip z Cloud9 posiadał więcej zabić niż cała drużyna Polaków. Ostatecznie to Cloud9 wygrało pierwszą połowę wynikiem 10:5.
Muszę przyznać, że ten mecz był niezwykle dziwny. Posiadałem odczucie deja vu, jak bym oglądał spotkanie z QBF. Polacy zdołali wygrać kilka rund po stronie atakującej, natomiast po stronie broniącej byli, tutaj przepraszam za określenie, jak boty – Tak, jeszcze nigdy nie widziałem, aby TaZ i spółka byli tacy jałowi, nie było niesamowitego snaxa, pashy, który snajperką niszczył przeciwników. C9 wchodziło na bombesity, jak chciało, defensywa Polaków praktycznie nie istniała. Przykro się to oglądało, patrząc w przeszłość, jak Polacy świetnie rozgrywali tę mapę.
W drugiej połowie Polacy zdołali wygrać zaledwie dwie rundy, w tym jedną pistoletową. Było to zdecydowanie niczym, tym samym Cloud9 zwyciężyło spotkanie 16:7 i awansowało do dalszej fazy Majora. Virtus.Pro natomiast wraca do domu, po trzech bolesnych porażkach.
Po zakończeniu spotkania Wiktor „TaZ” Wojtas w taki sposób skomentował grę drużyny na Bostoński Majorze:
Either u are all right and we are done or this will make this team come to life. I wish we could stop carrying about what people say and focus on helping each other in the team. People are out for blood, yet it is in our hands if we provide that, or wake the fuck up.
— VP TAZ (@g5taz) 22 stycznia 2018
„Albo wy macie rację i jesteśmy skończeni, albo ta porażka sprawi, że zespół ożyje. Chciałbym, abyśmy przestali się przejmować tym, co mówią ludzie i skupili się na pomaganiu sobie nawzajem w drużynie. Ludzie są żądni krwi, ale to od nas zależy, czy ją dostaną, czy się obudzimy”
Pozostaje mieć nadzieję, że Polacy ponownie odzyskają utraconą formę i nie będą potrzebne zmiany w składzie, o które postuluje większość z kibiców drużyny. Co przyniesie przyszłość? Przekonamy się wkrótce.