Post thumbnail

Zakończyły się rozgrywki w ramach czwartego tygodnia wiosennego splitu EU LCS 2018. Dlatego też, jak co tydzień czas na małe podsumowanie najważniejszych i najciekawszych spotkań, jakie mieliśmy przyjemność oglądać w minionym tygodniu.


G2 Esports vs. FC Schalke 04

Nasze podsumowanie zaczynamy od starcia wieczoru, w którym zobaczyliśmy G2, w którym występuje Marcin „Jankos” Jankowski, oraz FC Schalke 04, które reprezentuje Oskar „Vander” Bogdan, wieloletni przyjaciel Jankosa oraz jego dawny kolega z czasów, gdy Jankos występował w Roccat oraz H2K. Zdecydowanie był to najważniejszy mecz dla Polskich miłośników „Ligi Legend”, dlatego też nic dziwnego, że w czasie trwania tego spotkania Polskie transmisję biły rekordy w liczbie oglądających.

Spotkanie trwało ponad godzinę i nie brakowało w nim zwrotów akcji i emocji. Początek meczu należał do Schalke, które do 20 minuty zdobyło aż pięć zabójstw i wydawało się, że tak gigantyczna przewaga zapewni „Niebieskim” zwycięstwo. Pomimo trudności G2 w początkowej fazie gry, to właśnie zespół Jankosa dzięki świetnemu makro zdołał utrzymać przybliżony stan złota, co pozwoliło G2 na w miarę wyrównany pojedynek. Sytuacja zmieniła się niespodziewanie w okolicy 26-minuty, gdzie to właśnie G2 zdobyło w ciągu kilkunastu sekund aż cztery zabójstwa, które były w głównej mierze zasługą świetnie grającego Jankosa.

Dzięki tej akcji już w 37 minucie G2 zdecydowało się zaatakować Barona, którego co prawda udało się zabić, jednak Schalke skutecznie wkroczyło do akcji, pozbawiając życia aż czterech graczy Hiszpańskiej organizacji. Takie zagranie Schalke pozwoliło im zabezpieczyć smoka, a w późniejszym następstwie zniszczyć dwa inhibitory G2.

Wydawało się, że to już koniec i Jankos będzie musiał uznać wyższość swojego dawnego kolegi z drużyny, jednakże po raz kolejny los chciał inaczej i przez błąd Upseta, G2 zdobyło aż trzy zabójstwa w okolicy 54 minuty, co otworzyło formacji Jankosa drogę do bazy rywala. Z tej okazji bez większego zastanowienia skorzystało G2, które kilka minut później niszczyło już ostatnie wieże w bazie Schalke. Przez jeden, mały błąd Schalke pozbawiło się szansy zwycięstwa w tym spotkaniu.


Dramat H2K-Gaming

Teraz czas na znacznie gorsze wiadomości, w sobotę informowałem was o tym, że H2K zakontraktowało Marcina „Selfie” Wolskiego, a także o tym, że tego samego dnia poniosło szóstą już porażkę, co zaowocowało spadkiem na ostatnie miejsce w klasyfikacji ogólnej.

Niestety drugiego dnia również H2K nie poradziło sobie najlepiej i poniosło klęskę w starciu z FC Schalke 04. Zespół Vandera nie politował się nad swoim przeciwnikiem i bez żadnych skrupułów rozprawił się z nim w zaledwie 30-minutowym spotkaniu.

Zdecydowanie największym problemem H2K jest słaba komunikacja i wręcz tragiczne makro, do tego dochodzi fakt, że w wielu sytuacjach niedoświadczony jungler H2K – Caedrel, radził sobie po prostu słabo, co przekładało się w znaczącym stopniu na sytuacje jego drużyny. Do tego dochodziły liczne błędne decyzje, jakie podejmowali zawodnicy Brytyjskiej formacji, a także zupełne zaniedbanie kwestii kontroli mapy przez co H2K grało praktycznie "na ślepo".

Wszystkie te błędy zapewniły kolejną, dotkliwą porażkę, która tylko dobiła przysłowiowy gwóźdź do trumny z napisem H2K-Gaming. W tym momencie szansę formacji Selfiego na awans do fazy playoff są praktycznie bliskie zeru. W tej chwili zespół Polaka będzie toczył walkę o przetrwanie z drugim najgorszym zespołem – Unicorns of Love.


Vitality vs. ROCCAT – 66 minut dramatu

Minionego tygodnia Team Vitality podjęło Team ROCCAT, z którym stoczyło nieprawdopodobnie długą, bo 66-minutową, wyczerpującą batalię. Jeszcze przed samym spotkaniem, nikt nie miał wątpliwości, że będzie to szybkie i łatwe spotkanie dla Vitality, które pokazało już niejednokrotnie, na co je stać.

To, co wydarzyło się tego dnia na summoners rift, zaskoczyło wszystkich. Początkowo spotkanie było strasznie spokojne, obie drużyny grały powoli w pełnym skupieniu, nikt nie chciał popełnić błędu, który mógłby zakończyć się stratą zawodników. Taka sytuacja utrzymywała się aż do trzydziestej minuty, gdzie obie formację zaczęły przepychankę na Nashorze.

Ostatecznie to ROCCAT upolowało bestię, jednak przypłacili oni to stratą aż trzech zawodników, co w ostatecznym rozrachunku wyrównało poziomy złota. Nie trwało to jednak długo, kilka minut później ROCCAT przystąpiło do licznych ataków na bocznych liniach, co całkowicie zaskoczyło zawodników Vitality. Ataki były na tyle skuteczne, że zespół Jactrolla stracił aż dwa inhibitory i wszystko wskazywało na to, że to właśnie ROCCAT sięgnie po zwycięstwo.

Na niedomiar złego kilka minut później Vitality utraciło Nashora, wskutek fantastycznej inicjacji junglera ROCCAT, który ukradł bestię na konto swojej drużyny. Pomimo tego ROCCAT wciąż nie mogło wykończyć swojego rywala, nawet przejęcie trzeciego Nashora nie pomogło, a dopiero w 58 minucie Niemiecka formacja zabiła dwóch zawodników Vitality i przystąpiła do ataku na dolną linię.

W tym momencie stało się pewne, że to właśnie ROCCAT sięgnie po zwycięstwo, zgarniając trzeci inhibitor. Jednak w tym samym czasie do bazy ROCCAT teleportował się Minitroupax i…. Sami zobaczcie, jak to się skończyło!