Zakończyły się rozgrywki w ramach WCS Austin. Jak się okazało polskich kibiców czekała niemała niespodzianka w postaci Grzegorza „MaNy” Komincza, który zupełnie niespodziewanie awansował do wielkiego finału, gdzie pomimo porażki zajął bardzo wysokie drugie miejsce.
Przypomnijmy, że w samej imprezie udział brało aż pięciu polskich zawodników, z których do fazy pucharowej (ćwierćfinał) awansowało tylko trzech, wśród których był właśnie MaNa. Natomiast Mikołaj „Elazer” Ogonowski poniósł porażkę w spotkaniu ze SpeCialem, szczęścia zabrakło również Arturowi „Nerchio” Blochowi, który stosunkowo niespodziewanie przegrał swoje spotkanie z Lambo.
Natomiast MaNa swoją zwycięską serię rozpoczął od fenomenalnego spotkania, w którym wyeliminował jednego z faworytów turnieju – Neeba. Polski zawodnik całkowicie dominował nad swoim rywalem pod każdym względem. Amerykaninowi nie pomógł nawet jego najlepszy matchup, co skończyło się tym, że przegrał na trzech mapach z rzędu.
Kolejnym na drodze polskiego protosa był Snute, który o dziwo w tym spotkaniu nie był już tak pewnym faworytem w obliczu rewelacyjnej formy MaNy. W tym spotkaniu również to polski zawodnik dyktował warunki na każdej z map, ostatecznie wygrywając bez większych problemów 3:0.
Pierwszym naprawdę ciężkim i wymagającym spotkaniem dla MaNy było starcie ze SpeCialem, czyli tym graczem, który mecz wcześniej wyeliminował z turnieju Elazera. Zgodnie z przewidywaniami to właśnie SpeCial prezentował się lepiej na pierwszej mapie, zdecydowanie tutaj MaNa nie miał zbyt wiele do powiedzenia. Sytuacja zmieniła się dopiero na pozostałych trzech mapach, gdzie MaNa był praktycznie nie do powstrzymania.
W taki sposób Polak po raz pierwszy od 2015 roku był przed szansą zwycięstwa na międzynarodowym turnieju. Nic dziwnego, że już po zwycięstwie ze SpeCialem okrzyknięto go czarnym koniem imprezy. W finałowym starciu MaNa podejmował Serrala, zdecydowanie był to bardzo emocjonujący finał, bo pomimo zwycięstwa na pierwszej mapie Serrala, to właśnie MaNa po raz kolejny zaskoczył, wygrywając drugą i trzecią potyczkę.
Dopiero w czwartej i piątej lepszym okazał się Serral, choć trzeba przyznać, że polski zawodnik postawił niezwykle duży opór, z którym Fin wielokrotnie nie mógł sobie poradzić. Niestety o ostatecznym zwycięscy zdecydowały szczegóły i błędy, które popełnił MaNa. Dlatego też ostatecznie Polak zakończył przygodę na turnieju ze srebrnym medalem.