Od zeszłego wtorku już pięć organizacji e-sportowych zamknęło swoje dywizje do gry w Overwatch. Powodem okazuje się niepewność, czy tytuł Blizzarda będzie przynosił odpowiednio duże dochody drużynom. Jakby tego było mało, właściciele zespołów obawiają się, że koszty przyłączenia się do Overwatch League na dłuższą metę okażą się zbyt wysokie.
Z kim takim się pożegnaliśmy? Overwatch stracił już compLexity, Team SoloMid, Red Reverse, Denial Esports oraz Splyce. Jak się okazuje, nowe dziecko Blizzarda nie jest tak popularne w Europie, jak w Azji, czy Stanach Zjednoczonych. Dlatego część organizacji ze starego kontynentu woli skupić się na innych grach, jak np. CS:GO.
Do tego wszystkiego nie pociesza fakt, że niektóre firmy wykupiły miejsce w Overwatch League za ponad milion dolarów. Mało kto jest gotowy wydać w ciemno tyle gotówki, gdy zysk jest aż tak niepewny. Dlaczego? Brakuje eventów, na których zwróciłyby się poniesione koszty. Jakby tego było mało, swoje palce w e-sporcie zaczynają maczać właściciele drużyn sportowych. Nietrudno zgadnąć, że stać ich na takie inwestowanie gotówki, czego nie można powiedzieć o organizacjach e-sportowych. Zaczyna się zatem robić sytuacja, gdy o uczestnictwie w turnieju decydują pieniądze, a nie umiejętności.
Nikt nie zaprzeczy, że Overwatch jest popularny, ale nie oznacza to, że sprawdzi się jako tytuł e-sportowy. Teraz pozostaje czekać na to, co Blizzard zrobi w tej sprawie.