Bohaterem tej opowieści jest Maciej Krzykowski, szerzej znany jako Av3k, który w 2007 roku został najmłodszym mistrzem świata Quake’a, pokonywał każdego na swojej drodze i wygrywał tysiące dolarów. Brzmi jak bajka prawda? Niestety pewnego dnia do jego drzwi zapukała policja…
Maciej „Av3k” Krzykowski to zapewne pierwsza postać, która kojarzy się Polakom z Quakiem. Jeden z najlepszych graczy Quake 4 a fakt, że Av3k został pokonany w tej grze tylko przez czterech graczy: Johana „Toxjq” Quicka, Antona „Cooller” Singova, Magnusa „fox” Olssona i Alexa „Ztrider” Ingarva mówi sam za siebie. W 2007 roku oprócz tytułu najmłodszego mistrza świata zgarnął również nagrodę esportowego odkrycia roku a jedno ze zwycięstw Macieja znalazło się na szóstym miejscu w rankingu amerykańskiego magazynu „GamePro” pod względem najważniejszych wydarzeń e-sportowych w historii, jednak pewnego dnia, zamiast stanąć do kolejnej rywalizacji w jakimś ogromnym turnieju, stanął przed sądem. W 2015 roku policjanci z Ostródy rozbili gang narkotykowy, którego członkiem okazał się być właśnie bohater tej historii. Wówczas zatrzymano cztery osoby powiązane z tą sprawą a w ich domach znaleziono 10,5 kg marihuany, 1,5 kg amfetaminy, tysiące tabletek ekstazy, broń, amunicję i kamizelkę kuloodporną (Wartość nielegalnych dóbr szacowano na około milion dolarów). Według policji, od sierpnia 2014 roku do czasu zatrzymania grupa rozprowadziła co najmniej 4 kg różnych substancji odurzających, a naszemu reprezentantowi groziło 12 lat więzienia.
fot. Materiały prasowe komendy powiatowej w Ostródzie
– Zaczął zadawać się z bandytami, napakował się sterydami i już nie w głowie była mu nauka i kariera, tylko dziewczynki i nocne życie. Kiedy skończyły mu się pieniądze zarobione na grach i popularności, zaczął „dilować” wraz z kolegami z branży gier komputerowych – zdradził na łamach „FAKTu” informator.
Na szczęście Av3k wrócił na właściwą drogę i dziś możemy oglądać rywalizującego między innymi w Quake Pro League, gdzie reprezentuje barwy Endpoint. Wcześniej grał też dla Virtus.Pro
fot. Dreamhack