Po przetarciu szlaków w 2013 roku, przyszedł czas na kolejny przystanek Majora, który miał zapisać się w historii polskiej sceny. Polacy wystąpili pod nowymi barwami. Pod swoje skrzydła przyjęła ich rosyjska organizacja – Virtus.Pro.
Turniej trwał od 13 do 16 marca. Brało w nim udział 16 drużyn a pula nagród wynosiła 250.000$. Turniej rozgrywał się w samym sercu e-sportu – do spodka w Katowicach zawitało wiele kibiców z całego świata. Warto dodać, że pula map była, podobnie jak na poprzednim turnieju, bardzo wąska. Drużyny mogły grać na zaledwie pięciu mapach!
Polacy znowu nie mieli szczęścia w doborze grupy. W grupie A, oprócz przyszłych tryumfatorów turnieju, znalazło się mousesports, Titan i HellRaisers.
Pierwszy mecz został rozegrany przeciwko HellRaisers. Ukraińcy w tamtym okresie byli bardzo solidną drużyną. HR sprawiło ogromne problemy naszym zawodnikom na Mirage. Po emocjonującym meczu potrzebna była dogrywka. Tam podopieczni „Neo” nie mieli zbyt wielkich problemów i wygrali 19:16.
Niespełna dwie i półgodziny później Polacy rozgrywali mecz o awans do ćwierćfinału. Rywal? Titan. Mapa tam sama co w pierwszym pojedynku. Spotkanie było przeciwieństwem pierwszego meczu. Polacy w pełni dominowali Francuzów. Mecz zakończył się bez większych problemów wynikiem 16:7 i VP mogło cieszyć się z awansu do playoffów.
Faza pucharowa, czyli jedna z najpiękniejszych chwil polskiego esportu.
W ćwierćfinale czekało juz LDLC, które zajęło drugie miejsce w grupie B. Polacy byli pewni siebie po wygraniu swojej grupy i graniu przed własną publicznościom. Dało się to zobaczyć podczas meczu, bo obie mapy trwały około godziny. Mapy, na których rozegrano ten pojedynek to Mirage oraz Inferno – jedne z lepszych map Virtus.Pro w tamtym okresie. Spotkanie na Mirage było istną dominacją. Szybki wynik 16:3 i można było rozegrać drugą mapę. Tam Francuzi zaprezentowali się nieco lepiej, ale mimo to musieli uznać wyższość gospodarzy turnieju. Polacy wygrali ostatnią mapę 16:7 i mogli przygotowywać się do półfinału.
Tam czekało LGB eSports, które w poprzednim meczu pokonało Fnatic. Pierwsza mapa pojedynku zakończyła się w sposób wręcz idealny – 16:8 na Inferno dla Polaków, na pewno podbudowało to zawodników mentalnie. Na drugiej mapie pojawiły się już większe problemy i do rozstrzygnięcia Mirage były potrzebne dogrywki. Tam to z kolei Virtus.Pro musiało uznać wyższość rywali, przegrywając 19:17. Wszystko miało się wyjaśnić na decydującej mapie – Train. Tam ponownie spotkanie przebiegało pod dyktando naszych rodaków. Wygrana 16:7 w półfinale Majora przed własną publicznościom na pewno smakuje świetnie. Ale co może być jeszcze lepsze?
Virtus.Pro vs Ninjas In Pyjamas – finał
16 marca przyszedł czas na finał. Rywalem ponownie Szwedzi, tym razem NIP. Od samego początku spotkania dało się słyszeć kto jest faworytem publiczności, która dawno nie mogła oglądać Polaków w finale tak wielkiego turnieju. Na pierwszej mapie Polacy ponownie zdominowali rywali. Oprócz tego Snax dokonał jednej z najbardziej legendarnych akcji w finałach Majorów. Akcja, którą kazdy fan e-sportu widział nie raz i nie dwa. Pierwsza mapa – na korzyść Polaków rezultatem 16:9. Na Inferno Polacy znowu narzucili swoje tempo gry i przeciwnik miał związane ręce. Po zmianie stron nastąpiło kilka problemów, ale nie przeszkodziło to Virtus.Pro po sięgnięcie trofeum. Szwedzi zostali pokonani 16:10 a w całym spotkaniu 2:0.
Polacy podczas całego turnieju przegrali zaledwie jedną mapę – w półfinale przeciwko LGB, ulegając dopiero po dogrywkach! VP wzbogaciło się o 100.000$ i zapewniło sobie udział na kolejnym Majorze, który miał odbyć się w tym samym roku w Niemczech. MVP całego turnieju trafiło do „PashyBiceps„, którego rating 1.0 wyniósł 1.38! Polacy dokonali czegoś, czego nie udało się do tej pory już żadnemu Polakowi – wygranie turnieju rangi Major i to w dodatku na Polskiej ziemi!