ESL Pro League inne niż zwykle. Wnioski po 11. sezonie EPL

Michał Budzich 14 kwietnia 2020

Za nami jedenasty sezon ESL Pro League, który był inny, niż planowano. Nie poznaliśmy jednego mistrza, ponieważ jest ich…dwóch.

Odwet za poprzedni sezon

Szczęśliwie dla Mousesports, a tym bardziej dla fnatic, skład finału był ten sam co w poprzednim sezonie EPL. Na jesieni lepsze okazały się „myszy”, jednak tym razem zwycięsko wyszło fnatic. Pięciomapowy pojedynek padł łupem Szwedów, dzięki czemu na swoje konto zainkasowali 110 000$. Niebywałe jest to, jak długo trzon fnatic w postaci trójki flusha-JW-Krimz utrzymuje się w czołówce. W ostatnich miesiącach, a nawet i latach brakuje im przede wszystkim stabilności. Pojawiają się przebłyski, gdy wygrywają turniej dla zespołów ze światowej czołówki, by na kolejnym nie dojść do fazy play-off. Jak będzie tym razem? Ilość zespołów walczących o fotel lidera rankingu HLTV jest coraz dłuższa, co może przeszkodzić Szwedom w podtrzymaniu dobrych występów.

 

fot. ESL | Helena Kristiansson

Brak sukcesu Astralis

Kolejny turniej, kolejny brak zwycięstwa, do którego Duńczycy przyzwyczaili nas w ostatnich dwóch latach. Okej, trzecie miejsce w tak dużej i silnej lidze jest bardzo dobrym osiągnięciem, tym bardziej że do awansu do finału zabrakło niewiele. Zupełnie inaczej mogłyby potoczyć się rozgrywki, gdyby były one rozgrywane w swojej podstawowej formie – podczas turnieju LAN. Duńczycy są piekielnie mocni podczas starć offline, lecz warunki są dla wszystkich takie same i nie mogą oni usprawiedliwiać swojego występu zmianą systemu rozgrywek jedenastego sezonu EPL.

Halo, G2?

Po obiecującym występie podczas IEM Katowice oczekiwania były wyższe niż końcowy wynik. Obecności G2 w finale IEM Katowice mało kto się spodziewał. Tak samo, jak odpadnięcia z ESL Pro League już po pierwszej fazie. Fakt, faktem KennyS i spółka trafili do grupy śmierci, a o awansie do kolejnej fazy decydował bilans rund, który był bezlitosny dla francusko-serbskiej formacji. Można to uznać za wypadek przy pracy i wyjątkowo duży niefart, lecz nie zmienia to faktu, że wielu kibiców musiało obejść się smakiem.

 

fot. ESL | Helena Kristiansson

Brak jednoznacznego mistrza

W obecnym sezonie format rozgrywek ulegał zmianie dwukrotnie. Początkowo rozgrywki miały być przeprowadzone na LAN-ie bez podziału na regiony. Sytuacja na świecie zmusiła organizatorów to podjęcia decyzji o przeniesienie rozgrywek do sieci. Co za tym idzie, 11. sezon EPL został podzielony na 2 regiony: Europę i Amerykę Północną. W Europie najlepsze okazało się fnatic, a za oceanem zwyciężyło Liquid.

Dziwny był to sezon. Chaotyczny, bez mistrza. Mam jedno marzenie, oby kolejne sezony poszły po myśli organizatorów, a wtedy wszyscy będziemy zadowoleni. ESL zrobiło wszystko by zmienić system rozgrywek na taki, by nie zagrażał zdrowiu zawodników, a nam zapewnił rozrywkę na najwyższym poziomie. Chwała im za to!

fot. ESL | Helena Kristiansson