Post thumbnail

FIFA20- dlaczego tryb Volta nie odniósł sukcesu?!

Radosław Przygocki 5 kwietnia 2020

Volta Football to tryb gry w Fifie 20, który pozwala nam przenieść się poza mury wielkich stadionów. Możemy grać na podwórkach, dachach, ulicach i innych wymyślnych lokacjach na całym świecie. Inaczej również wygląda rozkład piłkarzy w drużynach, bowiem z wyjściowej jedenastki pozostaje tylko 2, 3, 4, 5 przedstawicieli drużyny.

Jest to piłka uliczna, więc każdy, kto ma jakieś pojęcie o piłce powinien wiedzieć, że grając na zasadach ulicznych największą przyjemność z gry powinny stanowić wszelkie sztuczki techniczne, poniżenie przeciwnika czy założenie mu „siaty”. Skoro to takie oczywiste, to chyba kanadyjska firma nie będzie miała problemów, żeby poziomem zbliżyć Voltę do legendarnej FIFY Street. Prawda EA? EA…? Proszę nie….

No właśnie, można mieć wrażenie, że EA powiedziało bezwzględne „NIE” oczekiwaniom społeczności. Odpalając pierwszy raz Voltę liczyłem się z tym, że nie będzie to tak świetna gra, jak Fifa Street, ale liczyłem też na to, że rozgrywka zatrzyma mnie przy sobie dłużej, niż na 10 minut. Czytając pierwsze informacje w internecie o tym, że w nadchodzącej odsłonie perełki EA będzie dostępny nowy tryb, który miał się opierać na realiach piłki ulicznej byłem absolutnie zachwycony. Krążyły nawet pogłoski, że Volta może być osobną pełnoprawną grą, która leżałaby na półkach w sklepie za całe 249 zł, nie wiem czy teraz ktoś jest w stanie sobie to wyobrazić.

No ale może przejdźmy do tego, co w tej grze sprawia, że czuję do niej niechęć.

SILNIK GRY… 

Jak można perfidnie skopiować i wkleić silnik z pełnowymiarowego boiska, meczu 11 VS 11, gdzie w tym roku triki mają naprawdę małe znaczenie, do rozgrywek załóżmy 4v4, na małej przestrzeni. To wydaje się być absurdalne, ale tak jest. Cała przyjemność z poprzednich odsłon Fify Street, która wywodziła się z zakładania przeciwnikom „dziur”, mijania ich w efektowny sposób, podbijania nad nimi piłki i strzelania saltem z połowy boiska została zdegradowana  do podawania na pustą bramkę. Tak trzeba grać, jest to jeden z efektywniejszych sposobów, jak nie jedyny efektywny. Tryb gry, który miał sprawiać frajdę, miał być przeznaczony do gry ze znajomymi na kanapie (Bo żeby było śmieszniej, online ze znajomym się nie da) stał się Try-hardowym trybem. Jedyne co zostało dodane do gry to podbicie piłki po wciśnięciu analoga, poza tym żadnych nowych trików nie ujrzymy, a szkoda, bo na takich lokacjach, jakie EA przygotowało, z pewnością sprawiałoby to jeszcze większą satysfakcję…

Tak naprawdę, to silnik gry stanowi największy problem całej produkcji, ale tryb fabularny również cierpi z tego powodu, chociaż oprócz kiepskiego gameplay’u, sam nie ma zbyt wiele do zaoferowania 

Co tu wiele mówić, historia jest totalnie bez głębi, bohaterowie nie są zbyt interesujący, a brak przyjemności z samego grania meczy jeszcze bardziej podsyca beznadziejność tej historii. Sam całej fabuły nie ukończyłem, ale to nie przeszkodziło mi w tym, żeby znać jej przebieg. Ba, nawet znałem go przed oficjalną premierą, ponieważ wszyscy twórcy na YouTube, którzy zostali zaproszeni na przedwczesne granie w Voltę momentalnie podzielili się wszelkimi doznaniami względem przebiegu historii, to samo tyczy się wszelkich mediów społecznościowych, gdzie smaczki z tej „podróbki” Streeta były udostępniane.

Jedyne korzyści, jakie przynosi ten nowy „tryb”, to absolutnie genialny kreator postaci, który według mnie mnie jest na najwyższym poziomie. Nie zmienia to faktu, że nie jest to najważniejszy aspekt gry piłkarskiej, ale trzeba to przyznać, Fifo, byłyby z ciebie świetnie Simsy

Fot. EA Sports Fifa