Post thumbnail

To, że e-sport rośnie w siłę nie ulega żadnym wątpliwościom. Kiedyś śmiano się z grania w gry komputerowe i traktowano to, jako niepoważne zajęcie. Dzisiaj finały mistrzostw świata w League of Legends czy Dota 2 zapełniają trybuny na stadionach oraz cieszą się ogromną popularnością na platformach streamerskich. Nie mówiąc już o ogromnych pieniądzach, jakie są w pulach nagród.

Kwestią czasu było zatem dojście do momentu, w którym e-sport miałby przestać być tylko rozrywką dla dzieci. Teraz to ogromny biznes, a być może niedługo stanie się pełnoprawną dyscypliną podczas Igrzysk Olimpijskich. Czy tak też powinno się stać?

Wiele wskazuje na to, że w przyszłości gry komputerowe rzeczywiście mogą być jedną z dyscyplin Igrzysk. Skoro „International Olympic Committee” zastanawia się nad tą kwestią, to coś jest na rzeczy. Nawet gdyby ich decyzja ostatecznie była negatywna, mamy już światełko w tunelu – nie teraz, to może następnym razem? Najbliższym, możliwym terminem byłby rok 2024, niby odległa data, ale szybko zleci.

Skąd zatem taki nagły obrót spraw? E-sport pojawi się bowiem podczas Asian Games w 2018 i 2022 roku. Członkowie IOC zwracają jednak uwagę, że część gier nie reprezentuje wartości organizacji, a zamiast tego promuje brutalność, a nie sportowego ducha walki. Co zatem przemawia na korzyść elektronicznej rozrywki?

Okazuje się, że jej popularność. Szybki wzrost tej dziedziny sprawił, że członkowie komitetu dostrzegają wpływ e-sportu na młodzież. Gry stały się częścią życia wielu osób i przyciągają uwagę młodych. Zatem dodanie ich do Igrzysk Olimpijskich mogłoby przysłużyć się wszystkim.

 

Najważniejszym punktem „za” okazuje się jednak coś zupełnie innego. Otóż granie e-sportowe może być uważane za pełnoprawny rodzaj sportowej aktywności. Ta kwestia jest najbardziej dyskusyjna oraz wzbudza najwięcej kontrowersji. Prowadzone są specjalne badania, które mają „udowodnić”, że e-sport to również sport, a treningi profesjonalnych graczy są bardzo zbliżone do tych, które przechodzą klasyczni sportowcy.

Niemniej, nawet gdy powyższy warunek zostanie spełniony, „International Olympic Committee” nie uzna e-sportu, gdy ten będzie łamał podstawowe założenia imprezy. Chodzi tutaj o rywalizację i współzawodnictwo, a nie brutalność oraz przemoc. Do tego IOC wskazuje, że gry komputerowe potrzebują nadrzędnego organu, który odpowiadałbym za przestrzeganie zasad oraz tworzenie odpowiednich regulaminów. Oczywiście, wszystkie te rzeczy miałyby być zgodne ze statutem i regulacjami Igrzysk Olimpijskich.

Sami widzicie, sprawa nie została załatwiona i dużo wody w Wiśle upłynie, zanim otrzymamy konkrety. Sytuacji nie polepsza fakt, że podobno jedynie 28% fanów e-sportu uważa, że ten powinien być częścią Igrzysk Olimpijskich (dane pochodzą z tego miejsca, a w badaniu brały udział jedynie 4 kraje). Największym problemem wydaje się zaś stworzenie niezależnej organizacji, która kontrolowałaby e-sport podczas Olimpiady.

Jak to wygląda z perspektywy e-sportu? Na pierwszy rzut oka, bycie częścią Igrzysk Olimpijskich to ogromna szansa dla rynku. Oznacza to bowiem wyjście poza określoną grupę społeczną i dotarcie do niemal wszystkich ludzi. Teoretycznie zyskają na tym sami gracze, bowiem mogą zostać zauważeni na publicznej scenie. Związane są z tym kontrakty sponsorskie, itd., ale również chwała z możliwości reprezentowania własnego kraju. To samo dotyczy profesjonalnych drużyn, mogących zainteresować jakiegoś sponsora. Małe gry, o charakterze e-sportowym również otrzymałyby szanse na wybicie się. Poza tym, e-sport to nie tylko LoL, czy Dota 2, ale również FIFA oraz Rocket League!

Problemem z kolei może okazać się warunek „nieagresywnej rozgrywki”. Oznaczać to może, że podczas Igrzysk Olimpijskich nie zobaczylibyśmy przedstawicieli gier MOBA, czy Battle Royale (przykładowo PUBG). O CS:GO czy Overwatch również można byłoby pomarzyć. Na koniec wspomnę, ze największe, e-sportowe tytułu mają swoje własne turnieje. Ich harmonogram mógłby koligować z terminem Igrzysk. Zawodnicy się nie rozdwoją i nie dadzą rady być w dwóch miejscach jednocześnie. Z kolei krótkie przerwy między zawodami mogą negatywnie wpłynąć na wyniki drużyn (brak czasu na odpoczynek). Słowem – organizacyjny dramat.

Jak to wygląda z perspektywy Igrzysk Olimpijskich? Cóż, wydaje się, że stworzenie oddzielnej imprezy poprzedzającej Olimpiadę jest najlepszym rozwiązaniem. Przykładem może być Intel, który zorganizuje rozgrywki e-sportowe przed Międzynarodowymi Igrzyskami Olimpijskimi w Pjongczangu. Podczas turnieju zobaczymy StarCrafta 2, co pozwala wierzyć, że komitet organizacyjny zmniejszy nieco swoje obostrzenia dotyczące agresji w grach. Drugim tytułem będzie Steep i jest szansa, że właśnie w tą stronę pójdzie e-sport na Igrzyskach Olimpijskich.

Nie zdziwiłbym się, gdyby teraz jak grzyby po deszczu powstawały gry sportowe, związane z Igrzyskami, a mające jakieś tam e-sportowe zacięcie. Oczywiście, całość miałaby być zgodna z wartościami imprezy, wiec o przemocy nie ma mowy.

Nie ma zatem jednoznacznej odpowiedzi, czy e-sport powinien być częścią Igrzysk Olimpijskich, czy też nie. Przynajmniej ja nie jestem w stanie odpowiedzieć bezpośrednio. Zwracam jednak uwagę, że cały format imprezy ewoluuje. W przeszłości, podczas Olimpiady organizowane były zawody w sportach, które dzisiaj bez mrugnięcia okiem uważamy za brutalne. Jak zatem sami widzicie, ta „brutalność i przemoc” to kwestie dość płynne.

Może zatem z czasem i gry przestaną być tak traktowane i staną się czymś normalnym?