Post thumbnail

Zakończyły się rozgrywki w ramach fazy grupowej Rift Rivals. W ostatecznym rozrachunku to właśnie Europa okazała się lepsza, wygrywając większość ze swoich spotkań. Przede wszystkim jest to zasługa G2 Esports, które na tej imprezie wręcz błyszczy.

Dwa dni temu sytuacja była bardzo niekorzystna dla europejskich ekip, głównie z powodu fatalnej dyspozycji Splyce, które uległo w pierwszym spotkaniu północno-amerykańskiej ekipie 100 Thieves. Na tym się jednak nie skończyło, bo w kolejnych swoich spotkaniach zespół także zawiódł swoich kibiców.

W swoim drugim spotkaniu przegrał z Echo Fox, gdzie w trakcie spotkania Splyce było po prostu bezradne, wyglądało to tak, jak gdyby „lisy” walczyły z amatorskim zespołem, wybranych z lokalnej publiczności. Na niedomiar złego sytuacja powtórzyła się w przypadku spotkania z Liquid Team, gdzie już tak tragicznie nie było, jednak europejska ekipa nie było w stanie uniknąć porażki. Tym samym Splyce zakończyło fazę grupową wynikiem 0:3.

Na szczęście na wysokości zadania stanęło Fnatic, które wygrało z Echo Fox, ratując tym samym honor starego kontynentu. Następnie sOAZ i spółka zwyciężyli w starcu z 100 Thieves bez większych problemów, natomiast na zakończenie fazy grupowej ponieśli bardzo niespodziewaną klęskę w starciu z Team Liquid, które w tym spotkaniu naprawdę pokazało, że umie grać pod presją i wciąż jest nadwyraz groźnym zespołem.

Takich przykrych niespodzianek nie miało G2 Esports z Jankosem na pokładzie. Zespół ten bez najmniejszych problemów pokonał w inauguracyjnym starciu 100 Thieves, następnie z lekkimi perturbacjami pokonał Echo Fox, a na deser zespół polaka rozbił Team Liquid, pomściwszy tym samym Fnatic.

Dlatego też dzięki świetnej postawie G2 Esports Europa kończy fazę grupową na prowadzeniu z wynikiem 5:4. Teraz przed nami finały, które rozpoczną się już dziś o 21:30 czasu polskiego. Pozostaje wierzyć, że G2 i Fnatic poradzą sobie, bo niestety na Splyce nie ma co liczyć — ich forma jest tragiczna i raczej to się nie zmieni podczas tego turnieju.