Virtus.Pro zapewniło sobie awans do wielkiego finału imprezy CS:GO Asia Championship 2018. Polski zespół dziś wczesnymi godzinami porannymi zwyciężył swoje półfinałowe spotkanie z TyLoo 2:0.
Mirage — Virtus.Pro 16:13 (9:6, 7:7) TyLoo
Początek pierwszej mapy był nadwyraz udany dla biało-czerwonych, zwyciężyli oni trzy rundy pistoletowe, a następnie dorzucili też czwarte oczko na swoje konto, zyskując znaczącą przewagę nad swoim rywalem. Z czasem jednak TyLoo nie pozostało obojętnie i także dali o sobie znać, wygrywając kilka rund. Pomimo tego inicjatywa cały czas była po stronie Virtus.Pro, które koniec-końców zwyciężyło w pierwszej połowie 9:6.
Po kilku minutach przerwy nastąpiło przetestowanie i wystartowała druga połowa, tutaj sytuacja była nieco napięta, bo TyLoo radziło sobie bardzo dobrze, odbierając polakom część z rund. Na szczęście również NEO i spółka nie dali za wygraną i po bardzo wyrównanych czternastu rundach ostatecznie to właśnie ekipa znad Wisły zgarnęła Mirage'a na swoje konto, wygrywając 16:13.
ZOBACZ TEŻ: Fortnite BR pobiło rekord CS:GO na Twitchu
Train — Virtus.Pro 16:8 (10:5, 6:3) TyLoo
Na drugiej mapie Polacy w dalszym ciągu okazywali się lepsi, pomimo problemów w pierwszych rundach to właśnie Virtus.Pro z czasem zaczęło dyktować warunki i bez większych problemów udało im się doprowadzić do wyniku 10:5
Po zmianie stron pistoletóka padła łupem graczy TyLoo, jednak na szczęście na tym się skończyło. W momencie, gdy Virtus.Pro zdobyło karabiny, to bez większych problemów powrócili do gry i całkowicie zdominowali swojego oponenta, wygrywając ostatecznie 16:8.
To nie koniec emocji na dziś, bo już o 12:00 czasu polskiego Virtus.Pro rozegra swoje finałowe spotkanie przeciwko Natus Vincere lub Team EnVyUs. W przypadku zwycięstwa w wielkim finale (na co liczymy!) Virtus.Pro odnotuje swoje pierwsze zwycięstwo na między narodowym turnieju od niespełna roku.
Przypomnijmy, że ostatni raz cieszyliśmy się z triumfu polaków w czasie lipcowego turnieju Adrenaline Cyber League 2017, gdzie Virtus.Pro pokonało w wielkim finale Natus Vincere 2:1. Być może już dziś historia zatoczy koła i znów będziemy oglądać Snaxa i spółkę na najwyższym stopniu podium.