Post thumbnail

Szkoleniowiec Virtus.pro – Jakub “kuben” Gurczyński opublikował w swoich social mediach podsumowanie, trwającego tydzień bootcampu swoich podopiecznych. W ostatnim czasie możemy obserwować całkiem dobrą formę polskich zawodników, a nasze marzenia o powrocie Virtus.pro do grona najlepszych drużyn na świecie się urzeczywistniają. Widać, że zawodnicy ciężko pracują na sukces, a praca i drzemiący w nich potencjał, może takowy przynieść.

Rodzima formacja zaliczyła ostatnio serię pięciu zwycięstw w internetowym turnieju ESEA Mountain Dew League, gdzie zajmują 3. miejsce w ligowej tabeli. Zdołali oni pokonać m.in. Movistar Riders, które posiadało łatkę lidera, czy też po spektakularnym comeback’u Team LDLC. Szkoleniowiec zauważył, że w ostatnim czasie znacząco poprawiła się komunikacja w ekipie, a także wymaga od Polaków, aby przed każdą mapą mieli wcześniej przygotowany pomysł na grę.

Oto pełne podsumowanie kubena:
“Nasz tygodniowy bootcamp dobiegł końca. Trzy dni przerwy od drużynowego grania pozwolą nam trochę od siebie odpocząć, bo ostatnie tygodnie mieliśmy dość intensywne.
Przebyty bootcamp nie był typowym hardcorowym obozem treningowym gdzie 24/7 skupialiśmy się na CSie. Z racji tego, że na treningach granych z naszych domów również bardzo dużo uwagi poświęcamy zarówno przygotowaniom jak i samej grze, a nasz najbliższy pewny turniej lanowy jest dopiero za niecałe dwa miesiące, to postanowiliśmy, że głównym celem będzie wygranie wszystkich oficjalnych meczy w MDL. Przed i po treningach każdy miał czas dla siebie, żeby się zrelaksować i odprężyć, ale na trening przychodziliśmy na pełnym focusie.
Cel ten udało nam się zrealizować. W mniej lub bardziej widowiskowy sposób, ale „win is a win”! 5 wygranych z rzędu! Cieszy mnie progres w grze drużynowej, coraz lepszej komunikacji i większym luzie. Z każda kolejna wygrana odchodzi stres i budowana jest pewność siebie.
Zielony kolor uspokaja i takie uczucia towarzyszą mi kiedy wchodzę na hltv na stronę naszej drużyny.
Podobnie jak po przegranym mirage’u z Vitality, tak po przegranej na cache’u z expert dokonaliśmy obiecanych modyfikacji w obronie i od razu to zaskoczyło.
Dla niektórych z Was połączenie pięciu mega skillowych graczy i wrzucenie ich do teamu ma z automatu gwarantować sukces, jednak tak to nie działa. Wiele dream teamów nie wypala, bo gracze również zapominają, że to nadal jest gra drużynowa, a sytuacje do fragowania trzeba umieć sobie kreować. Niektórym ciężko znaleźć w sobie wystarczająco dużo ambicji do ponownej wspinaczki na szczyt, a sukcesy z przeszłości szybko zniechęcają do dalszego próbowania, w szczególności kiedy wpada pasmo kolejnych porażek w nowym składzie.
Praca, praca, praca, nic nie przychodzi łatwo.
Obecnie moim celem jest to, byśmy po odbytym bootcampie pozostali zdyscyplinowani i kontynuowali wartościowe treningi. Chce, byśmy na każdej z map mieli wspólna wizje gry i większość zagrań wykonywali z automatu. Te mechanizmy można wyrobić dużą ilością wspólnej gry, ale nie zapominajmy, że my gramy ze sobą dopiero półtorej miesiąca a map w map poolu jest 7.
Rozumieć grę w ten sam sposób wcale nie jest łatwo. Sami musimy nakreślić sobie styl, który najbardziej nam będzie odpowiadał. Nie kopiować wszystkiego od czołowych drużyn, bo to często problem średnich teamów. Trzeba wykazać się kreatywnością. Trzeba zrozumieć dlaczego wykonali dany ruch, czy była to reakcja na zachowanie drużyny przeciwnej czy narzucony przez nich plan od początku rundy? A może plan na mecz? Czy jednak analiza? Każda drużyna powinna mieć swoje rozkminki i poprawiać stworzoną przez siebie grę.
W naszych ostatnich meczach zauważalne było to, że staraliśmy się lepiej czytać przeciwnika i dzięki temu czuliśmy, że to my kontrolujemy spotkanie, nawet w sytuacjach gdy robiliśmy come back.
Każdemu z chłopaków gra się coraz lepiej. Jesteśmy głodni gry, głodni zwycięstw i w kolejnych meczach będzie to widoczne.”

fot. liquipedia.net