Post thumbnail

Minionej nocy odbyły się pierwsze rozgrywki w ramach finałów Rift Rivals, w ostatecznych rozrachunku to wciąż stary kontynent okazuje się lepszy od Ameryki Północnej. Jednak pomimo tego niewątpliwego sukcesu doszło do kilku zaskoczeń i przykrych niespodzianek.

Jedną z tych „niespodzianek” była bardzo zaskakująca klęska G2 Esports, które przegrało z… Echo Fox w czasie inauguracyjnego spotkania. Do tej pory G2 Esports było niezwyciężone i chyba nikt się nie spodziewał, że ich zwycięską passę przerwą właśnie „lisy".

Od początku tego spotkania najsłabszym punktem drużyny Jankosa była kompozycja, ta wyglądała identycznie, jak ta wykorzystana w czasie pierwszego spotkania. Tę sytuację wykorzystało Echo Fox, które zdecydowało się na bardzo agresywną taktykę we wczesnej fazie gry. To zapewniło im stosowne prowadzenie, a także umożliwiło zniszczenie wielu struktur G2, a co najważniejsze — Echo Fox przejęło całkowicie kontrole na mapie.

Pomimo tego, że z czasem G2 radziło sobie coraz lepiej i nawet wygrywało walki drużynowe, to zapomniało kompletnie o strukturach rywala i kontroli mapy, przez co inicjatywa była cały czas w rękach ich rywala. Efektem tego było zabicie Barona przez Echo Fox już po 20 minucie, a następnie skrupulatny szturm na bazę G2, gdzie po niespełna 25 minutach doszło do zwycięstwa Huniego i spółki.

Na szczęście znacznie lepiej poradziło sobie Fnatic, które poniekąd uratowało sytuację, doprowadzając do wyrównania w serii Europa vs. Ameryka. Rywalem szwedzkiej ekipy było 100 Thieves, które od początku miało sporo problemy ze swoim oponentem. Ryu i spółka nie najlepiej radzili sobie pod względem kontroli mapy, a także obiektów na niej się znajdujących.


ZOBACZ TEŻ: Europa przed Ameryką na zakończenie fazy grupowej Rift Rivals!


Również kompozycja tej drużyny było znacznie gorsza od tej, na jaką zdecydowało się Fnatic. To wszystko skutkowało tym, że w zasadzie przez całe spotkanie oglądaliśmy dominujące Fnatic. Co ciekawe, aOAZ i jego kompani nie zdecydowali się na agresywną grę i do samego końca działali bardzo powolnie, starali się nie popełniać błędów i nieustannie powiększać swoją przewagę. Tak ostrożny styl gry skutkował tym, że spotkanie znacznie się wydłużyło, jednak pozwoliło to Fnatic na pewne zwycięstwo, które przypieczętowali w okolicy 40 minuty, rozbijając Nexus swojego rywala.

Teraz gdy oba regiony remisowały, przyszedł czas na decydujące starcie. Fani byli przerażeni, że to właśnie Splyce będzie tym zespołem, od którego wszystko będzie zależało. Ich fatalna forma w fazie grupowej nie wskazywała, że będą w stanie wygrać, tym bardziej na ich rywala, którym było Team Liquid.

Na szczęście nasze obawy był nie słuszne, Splyce pokazało, że umie się zmotywować i potrafi rozegrać bardzo dobre spotkanie. Od pierwszych minut Odoamne i spółka kompletnie zdominowali swoich rywali. Sytuacja była na tyle tragiczna dla Liquid, że ich dżungler po prostu okazał się bezużyteczny.

To pozwoliło Splyce przejąć kontrolę nad mapą, następnie całkowicie zdeklasować rywali na pojedynczych liniach, a w ostateczności ruszyć szturmem w stronę bazy wroga, niszcząc wszystkie napotkane struktury. Kompletna dominacja, której po Splyce nikt by się nie spodziewał. Tym samym to właśnie ten zespół bohatersko zapewnia Europie zwycięstwo w tegorocznej edycji Rift Rivals. Wielkie przebudzenie w ostatniej możliwej chwili, brawo!